Pan Jan rzeźbi od początku lat 70., ale, jak sam mówi, sławę przyniosło mu dopiero wykonanie w 1999 r. tronu z czarnego dębu, na uroczystości związane z przybyciem do Sandomierza papieża Jana Pawła II. Jego prace zdobią wiele kościołów, m. in. w Ulanowie i Przędzelu. Są to głównie figury Chrystusa Frasobliwego i drogi krzyżowe.
Swoją twórczość dzieli na cztery obszary tematyczne: rzeźbę sakralną, użytkową, ludową i myśliwską. Pierwsze jego prace związane były z myślistwem z drewna lipowego wykonywał rzeźbione podstawy, na których mocował poroże. Potem próbował rzeźbić świątki, ludzi przy pracy, a także elementy większych scen, np. batalistycznych. Najbardziej lubi rzeźbę sakralną, stara się jednak spełniać rozmaite marzenia swoich klientów. Rzeźbi raczej na zamówienie. Ostatnio pracował nad figurą Bachusa, która poleciała potem do Nowego Jorku, wcześniej zaś rzeźbił elementy do miniatury Panoramy Racławickiej. Jak mówi artysta, zamówienie goni zamówienie.
Ulubionym materiałem rzeźbiarza jest drewno lipowe, które jego zdaniem jest „takie wdzięczne do roboty”. Dużo rzeźb wykonał w czarnym dębie, zwanym polskim hebanem, ten materiał jest jednak bardzo wymagający: trzeba go na gorąco impregnować pszczelim woskiem i terpentyną. Duże znaczenie ma miejsce, w którym wyrosło drzewo: te, które pochodzą z lasu są znacznie bardziej miękkie niż te, które rosły samotnie. Miękki materiał jest oczywiście łatwiejszy w obróbce, jednak to z twardego drewna częściej uzyskuje się pożądany efekt końcowy.
Pan Jan zaznacza, że nie ma dla niego znaczenia tematyka zamówienia podejmie się każdej pracy. Jak mówi, „czy świątek, czy ława, czy meble pod Ludwika XVI robię to, czego rynek pragnie”. Dzięki takiej postawie nie narzeka na brak zamówień, a w jego domu próżno szukać rzeźb, którymi zachwyca się jedynie twórca, a których nikt nie chce kupić. Póki ma zamówienia, realizację własnych pomysłów odkłada na później. Ceny jego wyrobów to około 200-250 zł.
W warsztacie pana Jana można znaleźć przeszło 150 sztuk narzędzi rzeźbiarskich, głównie różnego rodzaju dłutek. Wiele z nich pochodzi z zagranicy ze Szwecji, Rosji czy Francji, niektóre jednak zrobił osobiście, jak np. swoje pierwsze narzędzie podpiłowaną ośkę od roweru. Artysta dokumentuje wszystkie swoje prace zbiera wycinki z gazet lokalnych, fotografie rzeźb. Wszystkie je obejrzeć można w prowadzonej od wielu lat kronice. Chętnie pokaże ją odwiedzającym go gościom, podobnie jak swój warsztat.